Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/125

Ta strona została skorygowana.

— Nie wolno mi wchodzić? — zawołała Sara, cofając się nieco wtył.
— To już nie twój pokój — odpowiedziała miss Amelja, rumieniąc się zlekka.
Sara poczęła rozumieć sytuację. Pojęła, że jest to początek tej zmiany, o której wspominała miss Minchin.
— A gdzie jest mój pokój? — zapytała, starając się, by głos jej nie zadrżał.
— Masz spać na poddaszu, w sąsiedztwie Becky.
Sara wiedziała, gdzie jest ów apartament, bo słyszała już o nim w opowiadaniach Becky. Odwróciła się przeto i przeszła przez dwa rzędy schodów. Drugi z nich był wąski i wysłany brudnemi strzępami starego kobierca. Miała wrażenie, że idzie w daleką, w daleką przestrzeń i że zostawia hen za sobą ów świat, w którym żyła owa druga dziewczynka, coraz mniej mająca podobieństwa z nią samą... z tem dzieckiem w kusej i ciasnej sukienczynie, gramolącem się na schody, wiodące ku poddaszu.
Gdy doszła do drzwi strychowych i otwarła je, serce głucho zadudniło w jej piersiach. Zamknęła drzwi, oparła się o nie i rozejrzała się wokoło.
Istotnie był to świat zgoła inny. Pokój był bielony i miał sufit pochyły. Tynk był już brudny i poodpadał w wielu miejscach. Koło pordzewiałego piecyka stało