Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/129

Ta strona została skorygowana.

Dopiero w dłuższy czas potem uświadomiła sobie, że łóżko tak jest twarde, iż trzeba przewracać się z boku na bok, by znaleźć pozycję dogodną do spoczynku, — że ciemność jest jak gdyby gęstszą, niż po inne czasy, — i że wiatr pomiędzy kominami na dachu wyje i zawodzi niby jakaś żyjąca, nieszczęśliwa istota. Niebawem dołączyło się do tego wycia coś jeszcze straszniejszego; oto w murze i za deskami biegnącemi u dołu ścian rozległy się jakieś skrobania, szurgania i piski. Sara, pomna opowiadań Becky, wiedziała co to znaczy. Były to głosy szczurów i myszy, zabawiających się lub walczących z sobą. Kilka razy posłyszała nawet stukot pazurków przebiegających szybko po podłodze; gdy późniejszemi czasy przypominała sobie te chwile, miała w pamięci i to, że posłyszawszy ten odgłos po raz pierwszy, zerwała się i usiadła na łóżku, a położywszy się zpowrotem, zakryła sobie głowę kołdrą.


∗             ∗

Zmiana jej trybu życia dokonała się nie stopniowo, ale nagle, za jednym zamachem.
— Ona od samego początku musi się wdrożyć do wszystkiego — oświadczyła miss Minchin siostrze. —