— Czy to już to „miejsce“, tatusiu? — szepnęła Sara, przytulając się do niego jeszcze bardziej.
— Tak, moja mała, właśnie to miejsce. Dojechaliśmy do niego nakoniec — odpowiedział ojciec, a choć Sara miała dopiero lat siedem, jednakże wyczuła smutek w tej odpowiedzi.
Miała wrażenie, że wiele lat upłynęło, odkąd zaczęła się oswajać z myślą o „miejscu“, jak zawsze nazywała Londyn. Sara straciła matkę zaraz po swem urodzeniu, więc nie pamiętała jej wcale i nie tęskniła za nią. Młody, przystojny, bogaty, a pieszczący się wciąż z nią ojczulek wystarczał jej za całą rodzinę. Bawili się zawsze razem i kochali się ogromnie. Wiedziała o nim, że jest bogaty, ponieważ słyszała, jak wyrażano się o nim w ten sposób, gdy myślano, iż ona tego nie słyszy; słyszała też, jak mówiono, że i ona będzie bogata, gdy podrośnie, — nie rozumiała jednak, co to znaczy być bogatym. Mieszkała zawsze w pięknem bungalow i nawykła widzieć liczną służbę, która nazywała ją Missee Sahib, składała przed nią salaamy i ustępowała jej we wszystkiem. Miała dużo zabawek i zwierzątek oraz starą ayah, która ją ubóstwiała. Sara zwolna sobie uświadomiła, że wszystko to posiadać muszą ludzie bogaci — pozatem jednak nie wiedziała więcej.
Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/13
Ta strona została skorygowana.