Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/131

Ta strona została skorygowana.

wać tej „smarkatej“, o którą było tyle hałasu przez czas tak długi.
Przez pierwsze dwa miesiące Sara mniemała, że uległem i w miarę sił najlepszem wypełnianiem swych powinności oraz potulnem znoszeniem wszelkich łajań zdoła zmiękczyć serca tych, którzy obchodzili się z nią tak srogo. W głębi hardej duszyczki życzyła sobie, by nabrali przekonania, że ona nie potrzebuje ich łaski, lecz stara się zapracować na swe utrzymanie. Ale wkońcu uświadomiła sobie, że nie zmiękczyła nikogo — owszem im większą okazywała uległość, tem więcej panoszyły się wobec niej służące i na tem większe grubijaństwa pozwalała sobie kucharka.
Gdyby Sara była o kilka lat starsza, miss Minchin obarczyłaby ją pomaganiem w nauce starszym dziewczynkom i zaoszczędziłaby nieco grosza, dając odprawę korepetytorce; ponieważ jednak była tylko dzieckiem i wyglądała jak dziecko, więc uważano, że większy z niej będzie pożytek, gdy zostanie „dziewczyną do wszystkiego“, nadewszystko zaś generalną wykonawczynią wszelkich zakupów i posyłek. Sprawiała się w tym zakresie lepiej niż zawodowy posłaniec. Można jej było powierzać najtrudniejsze zlecenia i posyłki. Umiała nawet płacić rachunki na mieście, z czem łączyła wyborną umiejętność sprzątania i porządkowania pokojów.