Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/134

Ta strona została skorygowana.

Trzeba nadmienić, że Sara kilkakrotnie uniknęła różnych przykrości, przyglądając się uważnie Lawinji, która zawsze rada była komuś dokuczyć, szczególnie zaś lubiła dawać się we znaki swej dawnej rywalce.
Sara nigdy nikomu nie dokuczała ani też nie wtrącała się do spraw niczyich. Pracowała, jak najemnica; dreptała po mokrych ulicach, dźwigając koszyki i paczki; przełamywała dziecięce roztrzepanie małych dziewczynek, którym pomagała w nauce francuskiego. Ponieważ ubranie jej stawało się z dniem każdym brudniejsze, a wygląd coraz bardziej zaniedbany, przeto uznano, iż powinna stołować się w suterenie. Słowem obchodzono się jak z podrzutkiem lub oberwańcem. W sercu jej z dniem każdym narastał ból i hardość — ale nikomu nie zwierzała się ze swych uczuć.
— Żołnierze się nie skarżą, gdy ich coś boli — powtarzała, zaciskając zęby. — I ja też nie będę się skarżyła; będę sobie wyobrażała, że jestem na wojnie.
Ale bywały chwile, że jej dziecięce serduszko pękłoby z bólu, gdyby nie miało oparcia w trzech życzliwych jej osobach.
Pierwszą z nich, trzeba przyznać, była Becky — tak, właśnie ona. Przez całą ową noc pierwszą spędzoną na poddaszu Sara doznawała niejakiej pociechy na myśl, że po drugiej stronie muru, w którym roiły się i piszcza-