Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/141

Ta strona została skorygowana.

teraz wszystko się zmieniło... Myślałam... myślałam... że i tyś się zmieniła.
Ermengarda szeroko otworzyła zapłakane oczy.
— Ależ... to tyś się zmieniła! — zawołała. — Nawet nie chciałaś rozmawiać ze mną... sama nie wiedziałam, co mam zrobić. Tak, to tyś się zmieniła od czasu mojego powrotu!
Sara zamyśliła się. Spostrzegła, że popełniła omyłkę.
— Tak, ja się zmieniłam — odpowiedziała, — ale w inny sposób, niż ci się wydaje. Miss Minchin nie życzy sobie, żebym rozmawiała z dziewczynkami... i prawie żadna ze mną nie rozmawia. Myślałam... że i ty może nie chcesz ze mną mówić; dlatego starałam się schodzić ci z drogi.
— Och, Saro! — odrzekła Ermengarda z wyrzutem, omal nie płacząc, poczem obie spojrzały sobie w oczy i rzuciły się wzajem w objęcia. Przez kilka minut czarna główka Sary spoczywała na ramieniu spowiłem w szal czerwony. Bo też tak czuła się osamotnioną w owym czasie, gdy Ermengarda zdawała się od niej stronić!
Następnie usiadły razem na podłodze. Sara objęła ramieniem kolano, a Ermengarda otuliła ją swoim szalem, patrząc z uwielbieniem w jej przedziwne, duże oczy.
— Już nie mogłam dłużej tego znosić — zwierzała