konna i siadywanie na pierwszem miejscu podczas proszonych kolacyj — rozmowy z ojcem i czytanie jego książek — wszystko to wydawało się jej czemś wprost wymarzonem, więc zdawała sobie sprawę z tego, że za cenę osiągnięcia tego szczęścia warto i godzi się pojechać nawet do owego „miejsca“ w Anglji. Na towarzystwie małych dziewczynek bynajmniej jej nie zależało, ale obiecane „mnóstwo książek“ byłoby dla niej prawdziwą osłodą doli. Książki bowiem lubiła nad wszystko w świecie i rozczytywała się w nich zawzięcie; pod wpływem tej lektury układała opowiastki o różnych pięknych rzeczach i opowiadała je samej sobie — a czasami i ojcu, który również znajdował w nich wielkie upodobanie.
— Tak, tatusiu — odezwała się potulnie, — skorośmy się tu znaleźli, sądzę, że powinniśmy pogodzić się z losem.
Roześmiał się, ubawiony tym poważnym sposobem jej przemawiania, i ucałował ją serdecznie. Mała, tak w postępowaniu swem dziwna, Sara, była dlań ważną, nieodzowną towarzyszką; zdawał sobie więc sprawę z tego, że będzie bardzo markotny i osamotniony, gdy powróciwszy do Indyj i wszedłszy do bungalow, nie zastanie w nim małej osóbki w białej sukience. Przeto przycisnął ją silniej do serca, gdy do-
Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/15
Ta strona została skorygowana.