tu na poddaszu! Tu o wiele ładniej, niż tam u nas na dole!
— Popatrz na tego wróbelka — szepnęła Sara. — Szkoda, że nie mam okruszynek, tobym mu rzuciła.
— Ja mam! — półgłosem wykrzyknęła Lottie. — Wczoraj kupiłam sobie ciastko i jeszcze mi został w kieszeni kawałek.
Gdy rzuciły kilka okruszynek, wróbel zerwał się i odleciał na jeden z sąsiednich kominów; widocznie nie był przyzwyczajony do serdeczności ze strony mieszkańców poddasza i zląkł się rzuconych niespodzianie okruszyn. Ale gdy Lottie nie ruszała się, a Sara poczęła cichuśko ćwierkać — jak gdyby sama była wróbelkiem — ptaszek poznał, że to co go tak przestraszyło, było jedynie objawem gościnności. Przechylił więc główkę i z wysokości komina spoglądał na okruszyny, mrugając przytem oczkami. Lottie ledwie potrafiła ustać spokojnie.
— Czy on się zbliży? czy się zbliży? — szepnęła.
— Ze spojrzenia jego wnoszę, że się zbliży — odpowiedziała Sara szeptem. — Teraz on przemyśla nad tem, czy to rzecz bezpieczna. Tak! przyleci! O, już się zbliża!
Wróbelek sfrunął wdół i skoczył ku okruszynom, ale zatrzymał się w pewnej odległości i znów przechylił główkę na bok, jakby rozmyślając nad tem, czy
Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/150
Ta strona została skorygowana.