łaby się ze swego stołka. Oto z nory wylazł — zapewne zwabiony zapachem okruszynki, upuszczonej przez Lottie na podłogę — ogromny szczur; przysiadł na tylnych łapach i z lubością węszył na wszystkie strony. Wyglądał tak pociesznie i tak przypominał siwobrodego karzełka czy skrzata, że Sara, zamiast się przestraszyć, ubawiła się jego postacią i minką. Wpatrywał się w nią błyszczącemi ślepkami, jak gdyby chciał ją o coś zapytać; w spojrzeniu tem przebijało takie niedowierzanie, taka niepewność, że Sarze znów przyszły dziwne myśli do głowy:
— Tak, rozumiem cię bratku! Pewnie, że to ciężko być szczurem! Nikt nie żywi sympatji dla ciebie; ludzie na twój widok zrywają się, uciekają i krzyczą: „Fe, brzydkie szczurzysko!“ Mnie też nie byłoby przyjemnie, gdyby ludzie na mój widok zrywali się z miejsca, krzycząc: „Fe, brzydka Sara!“... i zastawiali na mnie pułapki, udając, że mi podają obiad. Zgoła inaczej to być wróbelkiem! Ale nikt nie pytał tego szczura, gdy się urodził, czy chce być szczurem; nikt nie pytał: „czy wolisz być szczurem czy wróblem?“
Siedziała tak spokojnie, że szczur zaczął nabierać odwagi. Bał się wprawdzie ogromnie, ale może miał serce takie jak wróbelek, a ono mu mówiło, że ta dziewczynka nie jest kotem i nie skoczy na niego znienacka. Przytem głodny był ogromnie. W norze miał
Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/154
Ta strona została skorygowana.