Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/166

Ta strona została skorygowana.

mały bobas, który już umiał czołgać się na grubych nóżkach, był to Sydney Cecyl Wiwjan Montmorency; dalej szły imiona: Liljana Ewangelina Maud Marion, Rozalinda Gladys, Guy Clarence, Weronika Eustachja i Klaudjusz Harold Hektor.
Pewnego wieczoru zdarzyła się rzecz wielce zabawna — choć poniekąd trudno uważać ją za zabawną. Kilku Montmorencych wybierało się na jakiś balik dziecięcy, a właśnie gdy Sara miała mijać bramę ich domu, oni przechodzili przez chodnik w stronę czekającego na nich powozu. Weronika Eustachja i Rozalinda Gladys, ubrane w białe koronkowe sukienki z pięknemi szarfami, właśnie wstępowały na stopnie powozu, a pięcioletni Guy Clarence szedł za niemi. Był to chłopaczek tak ładny, o różowej buzi, niebieskich oczach i miłej, okrągłej główce, obsypanej wijącemi się kędziorkami, że Sara zapomniała o swym koszyku, o brudnym płaszczyku i całej swej biedzie — i zatrzymała się, ażeby mu się przypatrzyć.
Było to w okresie Bożego Narodzenia. Duża Rodzina właśnie nasłuchała się opowiadań o biednych dzieciach, nie mających ani tatusia, ani mamusi, którzyby obdarzyli je podarkami i pokazali im jasełka, — o dzieciach zgłodniałych, zziębniętych i źle odzianych. W opowiadaniach tych występowali dobrzy ludzie — czasami małe dziewczynki lub chłopcy o dobrych serdusz-