Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/170

Ta strona została skorygowana.

śmiała się tylko i powiedziała, że jestem dobrem i miłem dzieckiem. I powiedziała prawdę! — dodał z dumą. — Przecież to były moje sześć pensów!
Janet i Nora zamieniły porozumiewawcze spojrzenia.
— Żebraczka nigdyby takich słów nie powiedziała — oświadczyła Janet. — Powiedziałaby napewno: „Bóg zapłać paniczowi... pięknie dziękuję!“ a możeby jeszcze ukłoniła się nisko.
Sara nawet się nie domyślała, że od owego czasu „Duża Rodzina“ zaczęła się tak żywo interesować jej losem i osobą, jak ona wpierw interesowała się jej życiem. Ilekroć przechodziła przez ulicę, w oknie dziecinnego pokoju ukazywały się zaciekawione twarze, a przy ognisku kominka toczyło się wiele rozmów na jej temat.
— Ona jest podobno służącą w tej szkole — mówiła Janet. — Zdaje mi się, że to sierota pozbawiona opieki; jednakże, choć tak zaniedbana i obszarpana, nie jest napewno żebraczką.
Odtąd przezwano Sarę jednogłośnie „dziewczynką, która nie jest żebraczką“. Miano to było, coprawda, przydługie i brzmiało niekiedy dość zabawnie, zwłaszcza w ustach młodszej dziatwy.
Sara wywierciła dziurkę w pieniążku sześciopensowym i zawiesiła go sobie na wąskiej tasiemce dokoła