Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/180

Ta strona została skorygowana.

gaty, ale cięgiem chory, a ten pon, co ma te duzom famieliją, jest jego adukatem. Ten Indyjon miał wiela różnych utrapień, az sie z tego rozchorował i zmarkotniał. A wi panienka, że on je taki niechrzcony pogan, co to sie kłania bałwanom i modli się do nich. Sama widziałam takiego bałwanka.
Sara roześmiała się.
— Nie wierzę, by on się do niego modlił — odpowiedziała; — niektórzy ludzie trzymają w domu takie posągi, bo lubią się im przypatrywać. Mój tatuś miał też ładny posążek Buddy, a nigdy się do niego nie modlił.
Jednakże Becky wołała wierzyć, że nowy sąsiad był „poganinem“; snuła z tego różne domysły, jak wyglądać może on sam i jego żona (o ile jest żonaty) i jego dzieci (o ile ma dzieci). Sara wkońcu przekonała się, że nie wybije jej z głowy mniemania, iż są to ludzie czarni, noszący turbany na głowach i — co najważniejsza — wszyscy za przykładem ojca są „poganami“.
— Jescem nikiej nie somsiadowała z poganami, panienko, — a chciałabym uźrzeć, jakie ta oni majom obycaje.
Ciekawość jej została zaspokojona dopiero w kilka tygodni później — a wtedy okazało się, że nowy lokator nie miał ani żony ani dzieci. Był to samotnik, nie posiadający wcale rodziny, a z twarzy jego można