Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/182

Ta strona została skorygowana.



ROZDZIAŁ JEDENASTY.
RAM DASS


Nawet na placu miejskim można było niekiedy oglądać ładne zachody słońca. Coprawda, widziało się zawsze tylko ich skrawek niewielki pomiędzy kominami i nad dachami kamienic. Z okien kuchennych nie widać ich było wcale, tylko można było odgadnąć porę zachodu po tem, że cegły jakby nagrzewały się na chwilę, w powietrzu zaigrał przelotny blask żółty lub różowy, a czasami jakaś szyba w oddali zapłonęła oślepiającem światłem. Było jednak miejsce, skąd można było napatrzeć się całej wspaniałości złotych i rumianych zórz, purpurowych chmurek bramowanych rąbkiem świetlanym oraz lotnych, drobnych, pierzastych obłoczków, oblanych różową poświatą i podobnych do stadka różowych gołąbków, mknących w przegony z wiatrem po błękicie. Miejscem tem, skąd ujrzeć można było te cuda i jakby od-