Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/187

Ta strona została skorygowana.

z radością, że przecie pamięta jeszcze to i owo z języka hinduskiego, którego nauczyła się była, gdy mieszkała z ojcem w Indjach, przeto będzie mogła porozumieć się z tym człowiekiem. Zapytała go więc znajomą mową:
— Czy małpka pozwoli mi się schwytać?
Nigdy chyba Sara nie widziała większego zdumienia i zachwytu, jak te, które odmalowały się na ciemnej twarzy Laskara na dźwięk znanej mu mowy. Biedak miał wrażenie, że to sami bogowie wdali się w tę sprawę, a uprzejmy głosik spływa ku niemu wprost z niebios. Sara odrazu poznała, że on już miewał do czynienia z dziećmi Europejczyków. Z ust jego w jednej chwili popłynęła struga pełnych szacunku podziękowań.
— Jestem uniżonym sługą misse Sahib. Małpka jest dobrem stworzeniem i nie kąsa, ale niestety trudno ją złapać. Będzie uciekała z jednego miejsca na drugie, chyżo jak błyskawica, nie jest ona bowiem zła, ale nieposłuszna. Ram Dass zna ją jak rodzone dziecko, więc ona czasem słucha Ram Dassa, ale nie zawsze. Jeżeli misse sahib pozwoli, Ram Dass sam pójdzie po dachu do pokoju misse sahib, wejdzie przez okno i schwyta niegodziwe zwierzątko!
Tak mniej więcej przemawiał Ram Dass; z twarzy jego można było poznać, że się boi, żeby Sara nie