Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/188

Ta strona została skorygowana.

pomyślała, iż on sobie za wiele pozwala i żeby nie wzbroniła mu przyjść do jej pokoju. Jednakże Sara zgodziła się bez trudności.
— Czy potrafisz tu przejść? — zapytała.
— W mig przejdę — odpowiedział Ram Dass.
— A więc proszę tu przyjść — rzekła Sara. — Małpka lata po wszystkich kątach pokoju, jakby się czegoś przestraszyła.
Ram Dass przelazł przez okno swego poddasza i podszedł do niej tak zręcznie i z taką pewnością, jak gdyby przez całe życie nic innego nie robił, tylko łaził po dachach. Stanąwszy przed Sarą, oddał jej ukłon głęboki. Małpka, ujrzawszy go, wrzasnęła z cicha. Ram Dass czemprędzej przymknął okno, by nie mogła uciec przez nie, poczem puścił się za nią w pościg. Pościg ten nie trwał długo. Małpka uciekała jeszcze przez parę minut, ale czyniła to najwidoczniej tylko z figlów, gdyż naraz skoczyła z piskiem na ramię Ram Dassa i usiadła na niem, wrzeszcząc i obejmując go chudą, zwinną rączką za szyję.
Ram Dass dziękował Sarze uniżenie. Zauważyła wprawdzie, że jego bystre oko ogarnęło jednem spojrzeniem całą nędzę i zaniedbanie jej pokoju; udawał jednak, że nie widzi niczego i przemawiał do niej takim tonem, jak gdyby była conajmniej córką indyjskiego radży. Złapawszy małpkę, nie miał już zamiaru pozo-