Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/193

Ta strona została skorygowana.

się. — Nieraz tracę z nią cierpliwość, ale to jej przyznać muszę, że nigdy nie zapomina o manierach. Zawsze mówi do mnie: „Przepraszam, pani kucharko“. „Czy mogę panią pofatygować?“ „Czy pani nie byłaby łaskawa?“ I tak ciągle.
Na drugi dzień po rozmowie z Ram Dassem i jego małpką Sara przebywała ze swemi uczennicami w sali szkolnej. Ukończywszy lekcję z niemi, zajęła się zbieraniem czytanek francuskich, rozmyślając przytem, wedle swego zwyczaju, o różnych zajęciach, jakiemi nieraz porać się musieli królowie i książęta, występując incognito. Naprzykład taki Alfred Wielki wypiekał placki i pozwolił się targać za uszy żonie pastucha. Jak przerażona musiała być ta baba, gdy dowiedziała się całej prawdy! A gdyby tak miss Minchin przekonała się kiedyś, że ona — ta Sara, której końce palców wyłażą z bucików — jest księżniczką, prawdziwą księżniczką!
I gdy tak Sara rozmyślała, oczy jej przybrały właśnie ten wyraz, którego miss Minchin tak nie lubiła. A właśnie miss Minchin znajdowała się tuż obok — i tak ją rozgniewało to spojrzenie Sary, iż przyskoczyła do niej i wytargała ją za uszy, zupełnie jak żona pastucha targała za uszy Alfreda Wielkiego. Sara wzdrygnęła się, jakby przebudzona ze snu. Przez chwilę