Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/194

Ta strona została skorygowana.

stała spokojnie, nabierając tchu, poczem, nie zdając sobie sprawy z tego co robi, wybuchnęła cichym śmiechem.
— Z czego się śmiejesz, bezwstydna, zarozumiała dziewczyno? — krzyknęła miss Minchin.
Parę chwil upłynęło, nim Sara zdołała się opanować i przypomnieć sobie, że jest księżniczką.
— Ja tak sobie myślałam... — odpowiedziała.
— Przeproś mnie natychmiast — rzekła miss Minchin.
Sara zawahała się przez chwilę, zanim odpowiedziała.
— Przeproszę panią za mój śmiech, o ile było w nim coś niewłaściwego... ale nie będę pani przepraszała za to, żem myślała.
— O czem myślałaś? — jęła ją nagabywać miss Miss. — Jak śmiałaś myśleć? O czem myślałaś?
Jessie zachichotała i zaczęła łokciem trącać Lawinję. Wszystkie dziewczynki zaczęły spoglądać z nad książek i nadsłuchiwać. Wiedziały, że Sara ma na każdy atak miss Minchin odpowiedź gotową a nieoczekiwaną. Tak było i teraz — mimo, że natarte jej uszy były porządnie czerwone, a oczy lśniły jak dwie gwiazdy.
— Myślałam — odpowiedziała dostojnie i uprzejmie — że pani sama nie wie, co robi.