Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/199

Ta strona została skorygowana.

wiele rozmów na temat jego losów. Okazało się, że ów pan nie był rodowitym krajowcem indyjskim, ale Anglikiem, który swojego czasu przebywał w Indjach. Spotkały go tam wielkie niepowodzenia, które w tak poważny sposób zagroziły jego majątkowi, iż przez czas pewien uważał się za zrujnowanego i pogrzebanego w ludzkiej opinji. Pod wrażeniem doznanego ciosu rozchorował się i o mało co nie umarł na zapalenie mózgu; odtąd już zawsze niedomagał na zdrowiu, mimo że ze zmianą losu udało mu się odzyskać całe dawne mienie. Jego zmartwienie oraz niebezpieczeństwo, które mu niegdyś zagrażało, miało podobno łączność z jakiemiś kopalniami.
— I to pewno kopalniami diamentów! — dodawała kucharka. — Nigdybym swego ciężko zapracowanego grosza nie pchała w kopalnie... zwłaszcza kopalnie diamentów. My już ta wiemy coniecoś o tem! — tu rzucała z pod oka spojrzenie na Sarę.
— On przeżył to samo, co mój tatuś — pomyślała Sara. — I on tak chorował, jak mój tatuś... tylko, że nie umarł.
Odtąd jej serce przylgnęło do niego jeszcze mocniej niż poprzednio. Ilekroć posyłano ją wieczorem do miasta, czuła jakąś wielką radość, bo nieraz zdarzało się, że rolety w sąsiedniej kamienicy nie były jeszcze spuszczone, tak iż mogła zajrzeć wgłąb ciepłego po-