Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/204

Ta strona została skorygowana.

Przybrani rodzice prawdopodobnie wyjechali nagle, nie zostawiając śladów za sobą.
— Ale ty się wyrażasz: „o ile to dziecko jest tem, którego szukamy“. To „o ile‘“ świadczy, że nie mamy zupełnej pewności. Zresztą w nazwisku była jakaś różnica.
— Madame Pascal wymawiała je Carew, a nie Crewe... ale to może tylko sprawa wymowy. Inne okoliczności były dziwnie zgodne. Oficer angielski, przebywający w Indjach, umieścił w szkole swą córeczkę, której matka już nie żyła, i umarł nagle, straciwszy cały majątek...
Tu p. Carmichael zatrzymał się na chwilę, jak gdyby jakaś nowa myśl przyszła mu do głowy.
— Czy jesteś pewny, że dziecko było oddane do szkoły w Paryżu? Czy masz tę pewność?
— Mój przyjacielu, — odrzekł Carrisford z goryczą w głosie, — nie mam i nie mogę mieć żadnej pewności. Nigdy w życiu nie widziałem ani tego dziecka ani jego matki. Byłem przyjacielem Ralfa Crewe jeszcze za lat chłopięcych, ale od czasu ukończenia szkoły średniej nie zdarzyło się nam spotkać z sobą, aż dopiero ostatniemi laty w Indjach. Byłem zajęty wówczas wiele obiecującym projektem, dotyczącym kopalni diamentów. On dał się wciągnąć do tego projektu i również zapalił się do niego. Był to bowiem projekt tak impo-