Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/210

Ta strona została skorygowana.



ROZDZIAŁ TRZYNASTY.
„JEDNA Z SZAREGO TŁUMU“.


Ciężka była zima. Bywały dnie, w których Sara brnęła po kostki w śniegu, idąc na zakupy. Bywały i gorsze dni, gdy nadchodziła odwilż, tworząc kałuże błota. Bywały i takie dni, gdy mgła była tak gęsta, że latarnie uliczne paliły się przez dzień cały, a Londyn wyglądał, jak w ową porę popołudniową przed kilkoma laty, kiedy Sara wsparta na ramieniu ojca jechała dorożką przez główne ulice miasta. W takie dnie okna domu Dużej Rodziny błyszczały przytulnie i nęcąco, a gabinet „pana z Indyj“ jarzył się ciepłem i bogactwem kolorów. Na poddaszu jednak było smutno nad wyraz. Nie widywało się już ani wschodów ani zachodów słońca, a nader rzadko pojawiały się gwiazdy. Ponad oknem nisko zwisały chmury, a były bądź szare, bądź brudno-rdzawe, bądź nabrzmiałe ciężką ulewą. O godzinie czwartej popołudniu, choćby nawet