Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/212

Ta strona została skorygowana.

gałęziach palm i zrywała orzechy kokosowe. Ciekawa jestem, kto ją schwytał i czy ona zostawiła rodzinę, która była na jej utrzymaniu?...
— Prawda, że to cieplejso historyja — rzekła Becky z wdzięcznością, — ale nawet i ta Bastylijo jakosik mnie tak rozgrzywo, kiej mi panienka o niej opowieda.
— A to dlatego, że wtedy myślisz o czem innem, a nie o tem, co się koło ciebie dzieje — odpowiedziała Sara, owijając się kocem tak szczelnie, że ledwo twarz jej widać było. — Gdy ciału coś dolega, wtedy najlepiej myśleć o innej zgoła rzeczy.
— A panienka to potrafi? — spytała Becky z podziwem.
Sara zmarszczyła brew na chwilę.
— Czasem potrafię, czasem nie... Ale dużo tu znaczy praktyka. Ja już wypraktykowałam to od dość dawna. Gdy jest mi bardzo, bardzo ciężko... to wmawiam w siebie, że jestem księżniczką. Powtarzam sobie wtedy: „Jestem księżniczką... i to księżniczką zaklętą... więc nikt nie zdoła mnie skrzywdzić ani nawet urazić”.
Sposobność do tego, by „myśleć o czem innem”, zdarzała się Sarze często, a nie brakło też sposobności do tego, by mogła stwierdzić, czy jest naprawdę księżniczką. Ale jedna z najcięższych prób, na jakie kiedykolwiek była wystawiona, nadeszła pewnego straszne-