Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/216

Ta strona została skorygowana.

nik i stanęła na stopniu wiodącym do sklepu. W tejże chwili ujrzała jednak coś takiego, co ją powstrzymało.
Była to mała istotka, obdarta i zaniedbana jeszcze bardziej od niej samej — istny kłębek łachmanów, z pod którego wyzierały drobne, bose, zsiniałe i zbłocone nożyny, niezdolne już ukryć się pod odzieżą. Z ponad łachmanów wystawała strzecha rozczochranych włosów oraz umorusana twarzyczka o dużych, wpadniętych, wygłodniałych oczach. Sara odrazu poznała, iż dziewczynka jest głodna, i poczuła dla niej wielkie współczucie.
— Oto jedna z istot szarego tłumu — rzekła do siebie z westchnieniem, — ona jest głodniejsza ode mnie.
Dziewczynka — „jedna z szarego tłumu“ — wlepiła oczy w Sarę i usunęła się nieco wbok, by dać jej przejście. Nawykła była usuwać się wszystkim; wiedziała, że gdyby ją ujrzał policjant, kazałby jej natychmiast stąd się wynosić. Sara ścisnęła w ręce pieniążek i zawahała się na chwilę, poczem zapytała dziewczynkę:
— Czy jesteś głodna?
Dziewczynka posunęła się jeszcze nieco wbok.
— Cym nie jest głodno? — odpowiedziała głosem ochrypniętym. — Albom to nie jest głodno?
— Czy nie jadłaś obiadu? — dopytywała się Sara.
— Obiadu?... a dyć nie jadłam — odpowiedziała dziewczynka, posuwając się jeszcze dalej. — Ani śnia-