Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/217

Ta strona została skorygowana.

danio nie jadłam... ani wcora kolacyi... Nic-zem nie jadła...
— Jak dawno? — zapytała Sara.
— Albo to wim? Dzisio nic mi nie dali... nikaj... Choć-zem prosiła i prosiła.
Sam jej widok przypomniał Sarze o własnym głodzie. Jednakże w głowie znów jej zaświtały zwykłe rojenia.
— Jeżeli jestem księżniczką — mówiła do siebie, — to powinnam pamiętać, że księżniczki... gdy cierpiały biedę i były pozbawione tronu... zawsze dzieliły się kęsem chleba z każdym człowiekiem biedniejszym od nich i bardziej głodnym. Ciastka są po pensie sztuka. Gdybym znalazła sześć pensów, mogłabym zjeść sześć ciastek... Nie wystarczyłoby dla żadnej z nas dwóch... ale lepsze coś niż nic.
— Zaczekaj chwilkę — odezwała się do małej żebraczki, poczem weszła do sklepu. Ciepło tu było i zewsząd płynęły rozkoszne zapachy. Sklepikarka właśnie zamierzała położyć nową porcję ciastek na oknie wystawy.
— Proszę pani — rzekła Sara, — czy to pani zgubiła ten pieniądz... srebrne cztery pensy?
Kobieta spojrzała najpierw na pieniądz, a następnie na przybyłą — dziwiąc się jej rozumnej twarzyczce