Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/219

Ta strona została skorygowana.

Sarze aż zaćmiło się w oczach.
— Tak — odpowiedziała — jestem bardzo głodna i bardzo pani dziękuję za jej łaskawość... ale...
Tu chciała dodać: „ale na ulicy jest dziewczynka jeszcze głodniejsza ode mnie“.
W tejże jednak chwili weszło do sklepu naraz kilku bardzo śpieszących się klientów, więc nie pozostało jej nic innego, jak podziękować sklepikarce i oddalić się.
Mała żebraczka siedziała jeszcze wciąż skulona w kącie pod drzwiami, patrząc przed siebie tępym, zbolałym wzrokiem, a od czasu do czasu przecierając szorstką ręką oczy, nabiegające tamowanemi dotąd łzami.
Sara otwarła torebkę i wyjęła jedno z ciastek, które ciepłem swem nieco już ogrzały jej własne, zziębnięte dłonie.
— Weź to — rzekła, — wręczając ciastko dziewczynce. — To dobre i ciepłe. Zjedz, a trochę się pożywisz... nie będziesz tak głodna...
Dziewczynka wzdrygnęła się i utkwiła w nią przerażone oczy, jakby niedowierzając tak nagłemu i zdumiewającemu szczęściu; naraz pochwyciła ciastko i poczęła chciwie jeść.
— O mój Boże, mój Boże! — wzdychała przytem w wielkim zachwycie. — O mój Boże!
Sara wydobyła jeszcze trzy ciastka i podała je