Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/231

Ta strona została skorygowana.

odpowiedział Ram Dass. — Właścicielka tego domu nie ma zwyczaju pamiętać, że komuś jest zimno.
Sekretarz zapisywał coś szybko w swym notesie, poczem wydarł z niego kartkę i schował ją do kieszeni.
— Przyznam się, że nasza robota ma charakter dość niezwykły, — zauważył. — Któż był autorem tego pomysłu?
Ram Dass ukłonił się nisko, jakby chcąc się usprawiedliwić.
— Żeby tak prawdę powiedzieć, to pierwsza myśl wyszła ode mnie, sahibie, — odpowiedział. — Ale początkowo zająłem się tem tylko ot tak dla zabawy. Lubię to dziecko, bo ono jest narówni ze mną samotne. Gdy raz nudziło mi się w tej samotności, położyłem się pod jej oknem i przysłuchiwałem się jej rozmowom z przyjaciółkami. Ona ma zwyczaj opowiadać im różne wymyślone historje; tym razem mówiła o tem, jak wyglądałby jej pokoik, gdyby miała w nim różne sprzęty i wygody. Wszystko, o czem wspomniała, zdawała się widzieć naocznie, tak, iż z postępem opowiadania stawała się bardziej ożywiona i jakby weselsza. Nazajutrz, gdy sahib był chory i strapiony, ja, chcąc go nieco rozerwać, opowiedziałem mu o tem, com podsłuchał. Sahiba bardzo zajęła moja opowieść. Dopytywał się o różne szczegóły, a potem serdecznie