wiedziała Ermengarda. — Ale tatuś będzie się na mnie gniewał, jeżeli nie przeczytam. On się spodziewa, że gdy przyjadę na wakacje, będę wiedziała wszystko, co jest w tych książkach. Cóż ja doprawdy pocznę!
Sara zaniechała przewracania kartek i spojrzała na nią z rumieńcem podniecenia na twarzy.
— Wiesz co? — zawołała. — Jeżeli zostawisz u mnie na pewien czas te książki, to ja je przeczytam... a potem tak ci opowiem ich treść, że sama też ją zapamiętasz.
— O, jakaś ty dobra! — zawołał Ermengarda. — A czy myślisz, że... potrafisz?
— Potrafię z pewnością — odpowiedziała Sara. — Małe dziewczynki pamiętają, co im opowiadam. I ty pewno pamiętasz, co opowiadałam ci o Robespierze?
— Pamiętam, ale nie wszystko — przyznała się szczerze Ermengarda.
— Dobrze, poczekaj chwilkę — rzekła Sara. — Zdejmę z siebie przemoczone ubranie, otulę się kocem, a potem opowiem ci wszystko raz jeszcze.
Zdjęła kapelusz i płaszczyk i powiesiła je na gwoździu, a zamiast przemokłych bucików włożyła stare pantofle, poczem skoczyła na łóżko, osłoniła kocem ramiona i siadła, oplatając kolana rękoma.
— A teraz słuchaj.
Pogrążyła się w krwawych dziejach rewolucji fran-
Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/239
Ta strona została skorygowana.