cuskiej i opowiadała takie straszne rzeczy, że Ermengarda rozwarła oczy szeroko i wstrzymała dech w piersiach. Jednakże pomimo całego strachu wsłuchiwała się z zachwytem w słowa Sary, tak iż nie zanosiło się na to, by miała znów zapomnieć o Robespierze lub mieć jakieś wątpliwości co do księżniczki de Lamballe.
— I wiesz... oni wbili jej głowę na ostrze włóczni i tańczyli wokoło — wykrzyknęła Sara. — A miała ona długie, piękne, jasne włosy. Gdy sobie o niej myślę, wyobrażam ją sobie zawsze jako tę ściętą głowę na włóczni, dokoła której tańczy i wyje rozwścieczone pospólstwo... A teraz pomówmy już o czemś milszem. Jak ci idą lekcje francuskiego?
— Coraz lepiej... od czasu, gdy przyszłam do ciebie i ty mi objaśniłaś konjugacje. Miss Minchin nie mogła zrozumieć, czemu na drugi dzień tak dobrze odrobiłam ćwiczenia.
Sara zaśmiała się nieznacznie.
— Ona i tego nie rozumie, czemu Lottie tak dobrze wykonywa cztery działania — dodała. — Ta mała też tu nieraz przychodzi pokryjomu i ja jej pomagam.
Rozejrzała się po pokoju.
— To poddasze nie jest takie straszne, jakby się zdawać mogło — rzekła, śmiejąc się. — Tu można wybornie udawać wiele rzeczy!
Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/240
Ta strona została skorygowana.