Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/258

Ta strona została skorygowana.

— Hej, minstrele, uderzcie w gęśle i lutnie! Księżniczki zawsze mają minstrelów, którzy grają przy ucztach — wyjaśniła Ermendardzie i Rebece. — Wyobraźmy sobie, że tam w kącie jest galerja śpiewaków... A teraz rozpocznijmy ucztę.
Ledwo miały czas wziąć w rękę po ciastku, gdy naraz zerwały się na równe nogi i zwróciły się pobladłemi twarzyczkami ku drzwiom — nadsłuchując.
Nie myliły się! Ktoś szedł po schodach! Wszystkie trzy poznały to gniewne, zamaszyste stąpanie... i wiedziały, że już nadszedł koniec zabawy.
— To... pani! — wykrztusiła Becky i upuściła swoje ciastko na ziemię.
— Tak! — odrzekła Sara, otwierając oczy szeroko. — Miss Minchin nas odkryła.
W tejże chwili otwarły się drzwi, pchnięte silnem uderzeniem, i ukazała się w nich miss Minchin — również blada, nie od strachu jednak, lecz ze złości. Powiodła wzrokiem po przerażonych twarzyczkach, następnie po stole biesiadnym i po szczątkach dogorywającego papieru na ognisku.
— Już dawno podejrzewałam coś w tym rodzaju — zawołała; — ale takiej bezczelności tom się nie spodziewała! Widzę, że Lawinja mówiła prawdę.
Aha! więc to Lawinja wykryła jakimś sposobem ich tajemnicę i zdradziła ją przełożonej! Nikczemna!