Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/282

Ta strona została skorygowana.

silniejszą fizycznie i duchowo. Gdy zmęczona, głodna i przemoczona wracała z całodziennej bieganiny, wiedziała, że niebawem — skoro wejdzie na poddasze — będzie mogła ogrzać się i najeść do syta. W najcięższych nawet dniach krzepiła się myślą, jakie nowe widoki i przyjemności czekają na nią w jej pokoiku. Po niedługim czasie przestała wyglądać jak szczapa, policzki nabrały rumieńców, a oczy już nie wydawały się tak wielkie w porównaniu z resztą twarzy.
— Sara Crewe wygląda doskonale — z pewną niechęcią zauważyła miss Minchin wobec siostry.
— Tak jest — odpowiedziała poczciwa, zahukana miss Amelja. — Ona wprost tyje... a niedawno wyglądała jak wygłodzony gawron.
— Wygłodzony! — wrzasnęła gniewnie miss Minchin. — Nie wiem, czemuby miała być wygłodzona! Przecież ma wbród jedzenia!
— Rzeczy... rzeczywiście — zgodziła się pokornie miss Amelja, zbita z tropu tem, że wedle swego zwyczaju powiedziała znów coś niewłaściwego.
Ma się rozumieć, że i Becky stała się tęższa w sobie — i mniej płochliwa. Na to już nie było rady. Ona też brała udział w wątku baśni tajemniczej. Miała dwa sienniki, dwie poduszki, mnóstwo kołder, a każdego wieczora dostawała ciepłą kolację i mogła siadywać na poduszkach przed kominkiem. Bastylja gdzieś znikła,