Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/300

Ta strona została skorygowana.

Pan Carrisford wyprostował się tak nagle i tak zmienił się na twarzy, że Sara aż się przestraszyła.
— Urodziłaś się w Indjach? — zawołał. — Podejdź tu do mnie!
Wyciągnął do niej rękę. Sara podeszła ku niemu i podała mu swoją, gdyż domyślała się, że tego pragnął. Stała spokojnie, wpatrując się weń ze zdziwieniem swemi zielonemi oczyma. Widziała, że w jego duszy działo się coś niedającego się wytłumaczyć.
— Zdaje mi się, że mieszkasz w sąsiedniej kamienicy — przemówił do niej.
— Tak jest; mieszkam w szkole miss Minchin.
— Ale nie jesteś jej uczennicą?
Dziwny uśmieszek zaigrał na ustach Sary. Zawahała się przez chwilę.
— Doprawdy nie wiem sama, czem jestem — odparła.
— Czemu?
— Dawniej byłam uczennicą... nawet szczególnie wyróżnianą... ale teraz...
— Byłaś uczennicą?... A czem teraz jesteś?
Dziwny, smętny uśmieszek znów pojawił się na ustach Sary.
— Teraz sypiam na poddaszu, tuż obok pomywaczki. Chodzę za sprawunkami dla kucharki, spełniając