Donald stał z rękami w kieszeni i wpatrywał się w Sarę oczyma pełnemi rozwagi i skruchy. Wkońcu rzekł:
— Szkoda, że nie zapytałem cię o nazwisko, gdy dawałem ci sześć pensów... Gdybyś powiedziała, że się nazywasz Sara Crewe, znaleźlibyśmy cię odrazu.
Za chwilę przyszła pani Carmichaelowa; na twarzy jej było widać wielkie wzruszenie. Chwyciła Sarę w objęcia i ucałowała ją gorąco.
— Wydajesz mi się przerażona tem wszystkiem, moje biedne dziecko! — odezwała się. — Ale niema czemu się dziwić.
Sarę nurtowała w tej chwili jedna myśl.
— Proszę mi powiedzieć — rzekła, rzucając wzrokiem na zamknięte drzwi bibljoteki — proszę mi powiedzieć... czy to ten pan... był owym niedobrym przyjacielem?
Pani Carmichael, płacząc, ucałowała ją znowu. Czuła, że powinna często całować tę dziewczynkę, która oddawna nie zaznała pocałunków.
— On nie był tak zły, jak myślisz, moje dziecko — odpowiedziała. — Mylisz się, sądząc, że on zaprzepaścił pieniądze twojego ojca. On sam początkowo też tak sądził... a ponieważ bardzo kochał twojego tatusia, więc ze strapienia tak się rozchorował, że przez pewien czas prawie odchodził od zmysłów. Dostał zapalenia
Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/305
Ta strona została skorygowana.