mózgu, które o mało co o śmierć go nie przyprawiło. Zanim zaczął wracać do zdrowia, już tatuś twój nie żył.
— Jakto? on nie wiedział, gdzie mnie szukać? — mruknęła Sara; — przecież byłam tak blisko!
— Myślał, że znajdujesz się w szkole we Francji — wyjaśniła pani Carmichael. — Różne mylne poszlaki ustawicznie w błąd go wprowadzały. Szukał cię wszędzie, gdzie tylko mógł. Gdy widział, jak przechodziłaś taka zaniedbana i smutna, nawet przez myśl mu nie przeszło, że możesz być córką jego przyjaciela. Ponieważ jednak widział w tobie małą biedną dziewczynkę, przeto współczuł ci bardzo i pragnął przyjść ci z pomocą. Namówił więc Ram Dassa, żeby wchodził cichaczem do twego pokoiku na poddaszu i starał się zapewnić ci jak największe wygody.
Posłyszawszy tę wiadomość, Sara zmieniła się na twarzy i wydała okrzyk radosny:
— To Ram Dass przynosił mi to wszystko? A ten pan polecił Ram Dasowi, żeby to robił? A więc to jemu zawdzięczam ten sen na jawie?
— Tak, moja droga, tak! To człowiek zacny i dobry, więc współczuł z tobą, mając w pamięci zaginioną Sarę Crewe.
Drzwi bibljoteki otwarły się i ukazał się w nich p. Carmichael, skinieniem przywołując Sarę.
Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/306
Ta strona została skorygowana.