Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/309

Ta strona została skorygowana.

dwóch godzin być w domu. Nie pozwolę na takie wybryki. Pójdę, zbadam sprawę i przeproszę tego pana za jej natręctwo.
Gdy Ram Dass zaanonsował przybyłą, Sara siedziała na podnóżku przy kolanach pana Carrisforda i przysłuchiwała się dawanym przezeń różnym wyjaśnieniom spraw minionych. Posłyszawszy nazwisko przełożonej, powstała odruchowo i nieco pobladła — pozatem jednak p. Carrisford nie dostrzegł na jej twarzy żadnych objawów dziecięcej trwogi.
Miss Minchin weszła z miną poważną i dostojną. Była chłodno ugrzeczniona i ubrana wytwornie.
— Przepraszam, że niepokoję pana, panie Carrisford — odezwała się; — muszę jednak wytłumaczyć rzecz całą. Jestem miss Minchin, właścicielka żeńskiego zakładu wychowawczego w sąsiedniej kamienicy.
Pan Carrisford przyglądał się jej przez chwilę badawczo, nie mówiąc ani słowa. Był człowiekiem z natury porywczym i chciał utrzymać na wodzy swe usposobienie.
— Więc to pani jest miss Minchin? — zapytał.
— Ja, szanowny panie.
— W takim razie — odpowiedział pan Carrisford — przybywa pani w samą porę. Mój doradca prawny, pan Carmichael, właśnie wybierał się z wizytą do pani.
— Pański doradca prawny? — zdziwiła się wielce,