Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/313

Ta strona została skorygowana.

się — to możeby ów głód był mniej dokuczliwy, jak ten, który cierpiała na poddaszu w domu pani.
— Kapitan Crewe powierzył ją mej opiece — sprzeciwiła się miss Minchin. — Musi więc pod nią pozostać, póki nie dojdzie do pełnoletności. Musi ukończyć edukację. Prawo ujmie się za mną.
— Niepotrzebnie pani się denerwuje — przerwał grzecznym tonem p. Carmichael. — Prawo zgoła nie wtrąca się do spraw tego rodzaju. Jeżeli Sara życzy sobie powrócić do pani, mam wrażenie, że p. Carrisford nie będzie miał nic przeciw temu. Ale zależy to tylko od Sary.
— Wobec tego — rzekła miss Minchin — odwołuję się do Sary. Przyznaję, żem cię nie rozpieszczała — zwróciła się do dziewczynki, — ale wiesz przecie, że tatuś był zadowolony z twych postępów w nauce. Pozatem... pozatem... ja zawsze cię bardzo lubiłam...
Sara utkwiła w nią swe zielone oczy, — spoglądając tym spokojnym, jasnym wzrokiem, który miss Minchin szczególnie się nie podobał.
— Pani mnie lubiła? — odezwała się. — Nie wiedziałam.
Miss Minchin poczerwieniała i poprawiła się nieco w fotelu.
— Powinna byłaś o tem wiedzieć... niestety dzieci nigdy nie zdają sobie sprawy z tego, co dla nich naj-