Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/317

Ta strona została skorygowana.

serca. Nie lubiłaś jej, bo była dla ciebie zbyt inteligentna. Ona przenikała nas obie nawskroś...
— Ameljo! — zdławionym od gniewu głosem krzyknęła starsza siostra.
Atoli miss Amelja tak się zaperzyła, że nie zważała już na nic.
— Tak jest! tak jest! — krzyknęła. — Ona widziała, co się dzieje w naszych duszach. Widziała, że ty jesteś nielitościwą, wyrachowaną kobietą... a ja słabą i rozumem niegrzeszącą istotą... i że obie mamy charakter do tego stopnia znieprawiony, iż gotowe byłyśmy padać na kolana przed jej bogactwem, a odnosić się źle do niej, skoro wszystko straciła... chociaż zachowywała się jak księżniczka nawet wtedy, gdy była żebraczką. Ona naprawdę... naprawdę... wyglądała jak księżniczka...
Spazmy chwyciły biedaczkę. Zaczęła śmiać się i płakać naprzemian, to znów kołysać się wtył i naprzód, wprawiając miss Minchin w osłupienie.
— A teraz już ją straciłaś: — rozkrzyczała się znowu miss Amelja. — Przejdzie do innej szkoły... razem ze swojemi pieniędzmi... Gdyby to był kto inny, nie ona, zarazby opowiedziała, jak się z nią tu obchodzono... a wówczas pozabieranoby nam wszystkie uczennice i byłybyśmy zrujnowane. Dobrze się nam dostało... lecz tobie dostało się lepiej niż mnie, bo ty