Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/321

Ta strona została skorygowana.

mienica, bohaterami zaś — sama Sara oraz tajemniczy „pan z Indyj“...
Becky, do której również wieść ta dotarła, zdołała wobec powszechnego rozgardjaszu wymknąć się wcześniej na górę. Pragnęła uciec od ludzi i jeszcze raz przyjrzeć się czarodziejskiemu pokoikowi. Nie wiedziała, co teraz się z nim stanie. Mało było prawdopodobieństwa, by te wszystkie śliczne sprzęty miały przejść na własność miss Minchin: pewnikiem to wsyćko kajś zniknie, a pokoik będzie znów goły i pusty!... Pomimo całej radości, jaką czuła z powodu losu Sary, zaczęło ją coś dławić w gardle i łzy napływały jej do oczu, gdy wstępowała na ostatnie przęsło schodów.
— Juz tu tej nocy nie będzie się paliło w piecu, nie będzie tej cyrwonej lampki... nie bedzie wiecerzy.. nie bendzie i księznicki, coby ta mi przecytała albo i opowiedziała jakąsi pieknom historyją... Nie bendzie księznicki!
Przemocą stłumiła płacz i nacisnęła klamkę. Gdy drzwi się otwarły, z ust jej wyrwał się cichy okrzyk.
Ogień płonął na kominku, na stole stała przygotowana kolacja oraz lampa, rozsiewająca różowy blask po całym pokoju. Przy stole zaś stał Ram Das, patrząc z uśmiechem w jej twarz przerażoną.
— Missee sahib pamiętała o Becky — oznajmił z twarzą rozpromienioną; — opowiedziała wszystko