wciąż rozmyślał o pewnej dziewczynce, potrosze zaś dlatego, że Ram Dass opowiedział mu o swej wizycie u niej w pogoni za małpką. On to opisał smętny wygląd pokoju oraz tryb życia dziewczynki, która nie zdawała się należeć do kasty kuchennych posługaczek i służących. Idąc trop za tropem, Ram Dass dokonywał coraz to nowych odkryć dotyczących nieszczęśliwej doli dziewczęcia. Przekonał się przytem, jak łatwą było rzeczą przebycie kilku piędzi dachu, dzielących go od okna Sary. Ta okoliczność była początkiem wszystkiego, co nastąpiło.
— Sahibie — rzekł dnia jednego; — możebym tak przekradł się po dachówkach do tego pokoiku i napalił tam w piecu, gdy dziewczynka będzie na sprawunkach w mieście. Gdy powróci, zziębnięta i przemoczona i zobaczy ten ogień, pomyśli sobie, że to jakiś czarodziej go rozpalił.
Pomysł ten tak był uroczy, że smutna twarz p. Carrisforda rozjaśniła się umiechem. Ram Dass zaś wpadł w taki zachwyt, iż nie poprzestał na początkowym projekcie, lecz jął klarować swemu panu, jak łatwem byłoby wykonanie wielu jeszcze innych rzeczy. Ujawniał wprost dziecięcą radość i pomysłowość, a przygotowania do spełnienia planu zabrały mu wiele dni czasu. W ów wieczór, gdy na niczem spełzła zamierzona uczta, Ram Dass czuwał niezmordowanie, trzyma-
Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/325
Ta strona została skorygowana.