rzecz całą. Zwierzyła się więc, że madame nie zrozumiała jej intencyj; prawda jest, że nie uczyła się francuskiego na lekcjach i z książek, ale tatuś i inni ludzie często mówili do niej tym językiem, tak, iż umiała nim mówić — i pisać — jak rodowitą swą mową. Był to przecież rodzinny język jej matki, która umarła po jej urodzeniu; dlatego to i tatuś — i ona za jego przykładem — lubili się nim posługiwać.
Wkońcu Sara zapewniła monsieur‘a, że bardzo chętnie będzie się uczyła wszystkiego, czego on zechce ją uczyć, a jeżeli zabierała głos wobec przełożonej, to jedynie w tym celu, by jej wyjaśnić, iż wszystkie słówka w podręczniku zna już oddawna.
W chwili, gdy Sara zaczęła mówić, Miss Minchin drgnęła i jęła niemal z oburzeniem wpatrywać się z pod okularów w uczennicę. Monsieur Dufarge uśmiechał się z wielkiem zadowoleniem, słysząc w ustach tego dziecka czysty i uroczy dźwięk ojczystej swej mowy, który myśl jego przeniósł hen do kraju lat młodzieńczych — zdala od ciemnego, mglistego Londynu. Gdy Sara skończyła mówić, spojrzał na nią z rozczuleniem i odebrawszy od niej podręcznik, odezwał się do Miss Minchin:
— Ach, madame, toż ja niewiele już ją mogę nauczyć! Ona się nie uczyła francuskiego, ale mówi, jak rodowita Francuzka. Akcent ma wyborny.
Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/35
Ta strona została skorygowana.