Gdy w ów pierwszy dzień lekcyj Sara siedziała koło Miss Minchin, obserwowana pilnie przez wszystkie koleżanki, zauważyła pomiędzy niemi małą dziewczynkę, mniejwięcej w jednym z nią wieku, która wpatrywała się w nią uporczywie dwojgiem jasno-błękitnych, nieco tępawych oczu. Była to tłusta dziecina, bynajmniej nie wyglądająca na zbyt mądrą, o buzi nadąsanej ale poczciwej. Jej lniane włosięta splecione były w gęsty warkocz; koniec jego przerzuciła sobie przez ramię i gryzła wstążkę, a podparłszy się łokciami o pulpit, przyglądała się z podziwem nowicjuszce.
Gdy monsieur Dufarge zaczął przemawiać do Sary, na twarzyczce tłuścioszki odmalowało się lekkie przerażenie; gdy zaś Sara, wpatrzywszy się w nauczyciela dziecięcemi, szczeremi oczkami, odpowiedziała mu po francusku, ona aż podskoczyła na ławce i poczer-