Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/93

Ta strona została skorygowana.

nego, znalazła na stole małą, niezgrabną paczkę, owiniętą w kawałek brunatnego papieru. Domyśliła się, że to prezent, a i zgadywała potrosze, kto go tu złożył. Z wielkiem rozczuleniem rozwinęła paczuszkę; znalazła w niej czworoboczną poduszeczkę do igieł, zrobioną z niezbyt czystej czerwonej flaneli, w którą wetknięte czarne szpileczki tworzyły napis: „Wiela scenśliwych zyceń“.
— Ile też ona musiała się przytem natrudzić! — zawołała Sara, ogarnięta gorącem uczuciem. — Aż mi jej żal... chociaż takie to ładne!
Po chwili jednak doznała rozczarowania. Oto na odwrocie poduszki znalazła przyszpiloną wizytówkę, na której pięknemi literami wypisane były słowa: „Miss Amelja Minchin“.
Sara poczęła obracać ją na wszystkie strony.
— Miss Amelia! — odezwała się, niedowierzając własnym oczom. — Jakże to możliwe!
W tejże chwili posłyszała skrzyp lekko otwieranych drzwi i ujrzała twarz Becky, zaglądającej ostrożnie do pokoju. Niebawem posługaczka stała już przed nią.
— Podoba się panience? — zapytała, szczerząc zęby w tkliwym, serdecznym uśmiechu i nieśmiało trąc rękę o rękę.
— Czy mi się podoba? — zawołała Sara. — Toś ty sama to wszystko zrobiła, moja Becky?