odpowiedział Cedryk — Kochańcia mnie nauczyła. Kochańcia, to moja mama — dodał — mieliśmy tylko jednę Katarzynę do usługi, a roboty było dużo w domu: gotować, sprzątać, prać; ona nie miała czasu na to, ażeby mnie ubierać. Sam także się umywam, czasem tylko troszkę wodą naklapię w pokoju, to już trzeba wytrzeć.
Gertruda i gospodyni spojrzały na siebie z uśmiechem.
— To dobrze — rzekła pani Millon — wasza Dostojność powie Gertrudzie, co ma robić, ona się do tego zastosuje.
— Z największą przyjemnością spełnię każdy rozkaz waszej Dostojności — dodała Gertruda wesoło — będę na zawołanie, gdyby przy ubieraniu mylord zapotrzebował czego.
— Dziękuję — odrzekł mały lord — co prawda czasem z guzikami nie umiem sobie dać rady i muszę prosić o pomoc.
Już podczas ubierania Cedryk zaprzyjaźnił się na dobre z Gertrudą i dowiedział się rozmaitych szczegółów z jej życia. Opowiedziała mu, że mąż jej służył w wojsku i zginął podczas wojny; że syn był marynarzem, odbywał niedawno żeglugę daleką, widział rozbójników morskich, ludożerców, Chińczyków i Turków. Przywiózł matce z tej podróży piękne muszle i korale, a ona obiecała te osobliwości pokazać
Strona:F. H. Burnett - Mały lord.djvu/127
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/b/b5/F._H._Burnett_-_Ma%C5%82y_lord.djvu/page127-1024px-F._H._Burnett_-_Ma%C5%82y_lord.djvu.jpg)