Cedrykowi. Jego to opowiadanie zajęło niezmiernie. Powiedziała mu także Gertruda, że ją tu sprowadzono aż z drugiego końca Anglii naumyślnie, aby mały lord miał troskliwą opiekę kobiecą; bo ona już od lat wielu zajmowała się dziećmi w domach bogatych. Nim tu przyjechała, była przy jednej ślicznej panience.
— Ona jest podobno krewną waszej Dostojności — mówiła — nazywa się lady Izabela Vaughan. Może tu kiedy przyjedzie.
— Doprawdy! — zawołał Cedryk — bardzobym się ucieszył. Nigdy nie znałem bliżej małych panienek, chociaż je widywałem z daleka. Chciałbym, żeby tu przyjechała.
Gdy Cedryk ubrał się i pacierz zmówił, Gertruda przeprowadziła go do drugiego pokoju na śniadanie. Był to także duży i piękny pokój, przez drzwi otwarte ujrzał mały lord trzeci jeszcze, Gertruda mu powiedziała, że te trzy pokoje wyłącznie dla niego były przeznaczone. I znowu przyszło mu na myśl, tak samo jak wczoraj, gdy siedział sam jeden z dziadkiem w ogromnej, paradnej sali jadalnej, że dom ten był bardzo duży, a mieszkańców miał tak mało... Zasiadł przy stoliku, na którym Gertruda przygotowała wykwintną zastawę do śniadania.
— Czy to nie dziwne — mówił w zamyśleniu — ja taki jestem mały i mam mieszkać w ta-
Strona:F. H. Burnett - Mały lord.djvu/128
Ta strona została uwierzytelniona.