wiania do hrabiego w imieniu biedaków, potrzebujących łaski dumnego i samolubnego magnata. W rozległych dobrach angielskich panów gospodarstwo rolne prowadzone jest w sposób odrębny. Ziemia wydzierżawia się wieśniakom niezamożnym, ci ją uprawiają, opłacając według umowy pewną sumę pieniężną właścicielowi, ten zaś, oprócz ziemi, wydzierżawia im także mieszkania. Pan niepotrzebuje myśleć o niczem, zazwyczaj też prowadzi życie bezczynne w pałacu wspaniałym, poluje w pięknym parku, albo wyjeżdża do stolicy, podróżuje zagranicą, pozostawiając w dobrach zarządców, którzy zbierają od dzierżawców opłatę. Pomiędzy tymi dzierżawcami bywają często ludzie bardzo ubodzy, pracujący na małym kawałku ziemi i mieszkający w nędznych chatach, a zależność ich od właściciela jest tak wielką, że przypomina poddaństwo.
Hrabia Dorincourt był niezmiernie bogaty, lecz niemniej chciwy i skąpy, nie miał litości nad biedniejszymi swoimi dzierżawcami, nie zważał na żadne klęski, nieurodzaje, rządca z rozkazu pana nie pozwalał nawet na najmniejszą zwłokę w wypłacie należności. Kto jej nie złożył w porę, tego wyrzucano z mieszkania, a sprzęty sprzedawano z publicznego targu. Wówczas rektor probował zwykle wstawiać się za tymi biedakami, wyprosić jakąś ulgę, starał się wy-
Strona:F. H. Burnett - Mały lord.djvu/137
Ta strona została uwierzytelniona.