nili tego przez przyjaźń, tylko przez wzgląd na jego bogactwa i znaczenie w kraju, hrabia rozumiał to dobrze.
Póki był zdrowszy, silniejszy, podróżował po świecie, przenosił się z miejsca na miejsce, szukając rozrywek, które nie zawsze znaleźć się dały. Lecz gdy wiek i choroba przykuły go do fotela, zamknął się w swojej bibliotece z książkami i dziennikami. Czytanie jednak przykrzyło mu się często i wówczas „Ciężar życia,“ jak mówił, zanadto go przytłaczał. Dnie wlokły się bez końca, bezsenne noce wydawały mu się jeszcze dłuższe, gorycz zalewała serce, coraz nieznośniejszy się stawał dla otoczenia swego, a niecierpliwość i zrzędzenie nie przynosiły ani ulgi ani rozrywki.
Cedryk podobał mu się najpierw z urody powierzchownej; gdyby nie był taki ładny, tak dobrze ułożony, możeby dziadek i nie zwrócił uwagi na przymioty serca i duszy tego niepospolitego dziecka, byłby się odrazu zniechęcił do niego i trzymał w oddaleniu od siebie. Ale podbił go wdzięk wrodzony wnuka, ślady starannego wychowania, widoczne w każdem jego słowie, w każdym ruchu, dopełniły reszty; im bliżej poznawał chłopczyka, tem więcej go uderzała ta roztropność, pojętność, połączona z prostotą i dziecinną niewiadomością wszystkiego, co się tyczyło nowego stanowiska jego w świe-
Strona:F. H. Burnett - Mały lord.djvu/172
Ta strona została uwierzytelniona.