Strona:F. H. Burnett - Mały lord.djvu/182

Ta strona została uwierzytelniona.

się nad dobrocią, szlachetnością, nad cnotami dziadka, każdy czyn jego, każde słowo, umiał przedstawić w takiem świetle, że matka, słuchając tych opowiadań, nie mogła powstrzymać uśmiechu i łez rozrzewnienia. Przyciskała do łona to dziecko poczciwe i cieszyła się, że w niewinności swojej nie dostrzegało wcale złego i umiało pozyskać nawet oschłe serce samolubnego starca, który dotąd nikogo nie kochał i nie był przez nikogo kochany.