właszczenia sobie cudzej własności. Miała wreszcie nastąpić trzecia, ostateczna zmiana w losach małego lorda: wątpliwości się rozjaśniały, napastnicy upokorzeni ustępowali, on zaś z tryumfem i chwałą pozostawał na stanowisku, które mu wydrzeć usiłowano.
Lecz nie uprzedzajmy wypadków. Gdy sprawa przeszła na drogę sądową, okazało się wkrótce, że kobieta, odgrywająca rolę lady Fautleroy, nietyle była zręczna, ile zła i chciwa. Przyparta do muru przez pana Hawisama, zaczęła się tak widocznie plątać w odpowiedziach, tak się mieszała, zwłaszcza przy oznaczeniu daty urodzenia synka, że obudziła podejrzenia starego doświadczonego prawnika. Spostrzegłszy to, wpadła w gniew szalony i utraciła resztę zimnej krwi i przytomności. Starała się nadrabiać zuchwalstwem, upierała się przy twierdzeniach, które codziennie zmieniała, gmatwając się coraz więcej w swoich zmyśleniach i kłamstwach.
Pan Hawisam tyle tylko wyrozumiał z jej zeznań, że jeżeli i była żoną Bewisa, to bardzo niedługo pozostawali z sobą w zgodzie i rozstali się po krótkiem, burzliwem pożyciu. Lecz rzeczy najważniejszej, przyjścia na świat dziecka, nie było sposobu dokładnie rozjaśnić. Matka utrzymywała, że chłopczyk miał pięć lat, a on wyglądał najmniej na ośm lub dziewięć, co gor-
Strona:F. H. Burnett - Mały lord.djvu/287
Ta strona została uwierzytelniona.