mu drogie. Bolał on nad tem szczerze, iż z woli ojca niewolno mu było powrócić do ojczyzny, i doznałby był zapewne wielkiej radości, gdyby mógł przewidzieć przyszłe losy swojego syna. I ja także sądzę, że tak być powinno, że mój chłopczyna godnie zajmie to stanowisko, i będzie szczęśliwy w kraju ojca. Mam nadzieję... nie wątpię o tem nawet, że hrabia nie zechce serca mego dziecka odwracać odemnie. Zresztą, gdyby chciał nawet, nie zdołałby tego dokazać. Cedryk ma serce poczciwe, przywiązane do mnie gorąco, nie zapomniałby o matce, gdyby nas nawet rozłączono. Obawiałam się tego bardzo, lecz skoro mi pozwalają widywać mego chłopaczka, nie będę się czuła nieszczęśliwą; przecież tu idzie o niego, o przyszłą jego pomyślność.
— Odgadłem — rzekł w duszy prawnik — myśli tylko o dziecku, nie o sobie, nie jest samolubna i chciwa, jak utrzymywał hrabia. Syn pani — mówił głośno — potrafi zapewne później to poświęcenie matki ocenić, a dużo, bardzo dużo na tem zyska. Przedewszystkiem zaręczam panią, że lord Fautleroy otrzyma wychowanie nadzwyczaj staranne, hrabia będzie czuwał nad nim troskliwie, brak opieki macierzyńskiej nie da mu się uczuć.
— Chciałabym jeszcze wiedzieć — rzekła biedna mateczka drżącym głosem — czy ten dziadek
Strona:F. H. Burnett - Mały lord.djvu/29
Ta strona została uwierzytelniona.