Strona:F. H. Burnett - Mały lord.djvu/298

Ta strona została uwierzytelniona.
XXXV.

Pan Hawisam widział się raz jeszcze z Benem Tiptonem przed odjazdem jego do Ameryki. Powiedział mu, że hrabia serdecznie pragnął odwdzięczyć się czemkolwiek i jemu, i bratu, za tak wielką usługę; chciał także uczynić coś dla dziecka, które w tej brzydkiej sprawie nic nie zawiniło. Zapytał więc prawnik w imieniu hrabiego, czemby mógł mu się przysłużyć. Ben odpowiedział, że byłby najszczęśliwszy, żeby mu kto pożyczył pewną niewielką sumę pienieżną, którą wymienił. Tyle bowiem żądano za ładną posiadłość w Kalifornii. Ziemia tam była bardzo żyzna, pastwiska przepyszne, nabywca mógł z łatwością wypłacić należność po latach niewielu, pracując pilnie i oszczędzając. Gdyby hrabia zechciał mu dopomódz w nabyciu tej posiadłości i poczekać cierpliwie, onby się zobowiązał wypłacić dług ten częściowo, a teraz, mając syna przy sobie, pracowałby dla niego, dla zapewnienia mu przyszłości, z większą niż dotąd