Strona:F. H. Burnett - Mały lord.djvu/87

Ta strona została uwierzytelniona.
X.

Gdy w parę godzin po tej rozmowie pan Hawisam przybył do zamku, zastał hrabiego siedzącego w dużym fotelu przy ogniu; jedna jego noga spoczywała na poduszce, cierpiał bardzo na podagrę. Podniósł wzrok na prawnika z pod brwi krzaczastych, wzrok to był badawczy, przenikliwy, a chociaż dostojny hrabia umiał panować nad sobą, łatwo było poznać, że go dręczył niezwykły niepokój.
— No i cóż tam, Hawisamie? — rzekł wreszcie — jesteś już z powrotem. I cóż mi powiesz?
— Lord Fautleroy wraz z matką jest już w willi — odrzekł prawnik — podróż odbyła się szczęśliwie, oboje znajdują się w pożądanym stanie zdrowia.
Hrabia skinął ręką z wyrazem niecierpliwości i mruknął coś niezrozumiale.
— Rad jestem bardzo — mówił po chwili spokojniej — ale usiądźże, Hawisamie, wypij kieliszek wina. No, mówże wreszcie!..