A oto znów inni. Rozmawiają swobodnie przy dogasającem ognisku. Dusza znów każdemu wstąpiła w ciało, ogrzali się, przekąsili nieco, więc dalejże w pogadankę. A jest o czem pogwarzyć — każdy dzień, każda nieledwie godzina przynosiła w Rafajłowej coraz to nowe rzeczy. Bojowani nie na żarty. A jednak ani wytężająca służba patrolowa, placówkowa, ubezpieczająca, ani też same walki nie osłabiły ducha Legionów, nie złamały ich męstwa. „I kiedyś gdy czasu pokoju do ustronnej kotliny rafajłowskiej przyjdą Polacy, by zwiedzić to uroczysko górskie i uczcić je, opowiedzą im jodły szumiące, opowiedzą im krzyże mogilne o bohaterskich bojach zastępu Leonidasa, który nieugięcie bronił tego karpackiego przesmyku, zanucą im pieśń o czynach i cnotach tych dzielnych co przeżyli i tych także, którzy na zawsze zamknięci w gór uwięzi, którzy na wieczny czas poszli spocząć w rafajłowskich mogiłkach“. („Szlakiem bojowym Legionów“).
Strona:F. Mirandola - Kampania karpacka II. Brygady Legionów polskich.djvu/26
Ta strona została przepisana.
RAFAJŁOWA IV.
OBRAZ 10.20